Jak by to było...
Komentarze: 3
Czasami myslę, co ja bym zrobila bez mojego Sloneczka. I bez Was. I bez netu wogóle. Nie wiem czemu tak mnie to fascynuje:D Mogę godzinami siedzieć i przeglądać grafiki, albo robić wlasne. Moglabym robic to i tylko to przez caly mój wolny czas.
Czasami czuję się dziwnie samotna- mimo iż mam wokól siebie moich przyjaciól. Znalazlam 2 najwspanialsze przyjaciólki, mogę powiedzieć im o wszystkim... No i Krzyś- mój najukochańszy przyjaciel. Tylko ich obecność mnie hamuje.
Gadalam niedawno z Krzyśkiem o cięciu się. On tego nie rozumie... Mówi, że jest miliony innych sposobów na wyladowanie się, rozladowanie emocji. To prawda Krzysiu, ale jednego nie wiesz...
Ja nienawidzę siebie. Dlatego jestem gotowa zadać sobie ból, chcę poczuć jak cierpię, tylko dlatego, aby wyrazić swoją nienawiść...Powoli zaczynam akceptować siebie, ale bardzo bardzo powoli, nie idzie mi to zbyt dobrze... Jednak zawsze chociaż trochę. To chore?? Może, nic na to nie poradzę.
Mialam ostatnio kilka niezbyt ciekawych wizjii. Opowiem Wam jedną, ale tylko jedną. Widzialam siebie leżącą w wannie, napelnionej gorącą wodą. Krew z moich przeciętych żyl splywa powoli. Przecięlam je od nadgarstków aż po zgięcie w lokciach. W jednej ręce trzymam telefon. Dzwonie... Chcę jeszcze raz uslyszec Twój glos... Ale Ty nie odbierasz... Czuję ulatujące ze mnie życie, już niedlugo, za chwile, nie będzie mnie... Jednak z desperacją dzwonię, chce uslyszeć Twój glos po raz ostatni, chcę,żebyś mówil do mnie... Nie odbierasz...
Dodaj komentarz